27 lutego 2012

Virgen de Guadalupe - to już koniec



Wybrałem się w miejsce które od zawsze planowałem dowiedzić oglądając odcinki z Cejrowskim. Największy odpust świata. Dosyć ciekawa historia cudu. Mateczka z Guadalupy, nie mylić z Matką Boską Jasnogórską ;) Rocznie przybywa tu 12 milionów pielgrzymów, dla porównania do Częstochowy 4 mln. W tym miejscu ponad 500 lat temu miał miejsce cud, który powoduje ten tłum ludzki.

Był sobie indianin Juan Diego który nie miał w tamtych czasach żadnych praw, a pies biskupa był wtedy więcej wart niż on sam. Tak też schodził sobie pewnego dnia ze wzgórza, wydeptaną już ścieżką gdy nagle poczuł zapach kwiatów, usłyszał ptaki i zobaczył blask!. Podszedł w to miejsce gdzie owy blask dochodził i to co tam ujrzał to panienkę, ubraną jak białe kobiety ale twarz miała ciemną jak indianie! I ta kobieta odzywa się do niego w jedynym języku jaki znał. Tak naprawdę był to prosty chłopina który prawdopodobnie nie znał nawet swojego imienia i nie wszystko do końca jarzył. Cóż Bóg wybiera takie właśnie osoby. Matka Boska mówi do niego, idz do biskupa, zapukaj do jego drzwi i powiedz mu aby na tym wzgórzu zbudował kościół na moją cześć. Juan DIego poszedł, zapukał do drzwi biskupa i odziwo zwykły miejscowy chłop został przyjęty na pokoje. Biskup tam go pobłogosławił i odesłał go z powrotem. Historia się powtarzała i 4 czy 5 razy spotykał na tym wzgórzu matkę Boską. Biskup poirytowany ciągłymi wizytami chłopa powiedział dobrze, będzie kościół dla indian tylko przynieś mi jakiś dowód że to wszystko dzieje się naprawdę a nie tylko roi się w Twojej głowie :) Powrócił do Matki Boskiej, ona na to idz syneczku stanie się cud biskup zrobi to cu mu mówię. Tam za pagurkiem rosną róże, zerwij je, zawiń w tą "suknię" w której chodzisz i zanieś je do biskupa. Jego to specjalnie nie ździwiło że w grudniu w Meksyku, na pustyni rosną róże i to jeszcze jakieś róże kastylijskie. Zazwyczaj na tym terenie rosły kaktusy, sucha ziemia, skorpiony i nic więcej. Gdy Juan Diego zaniósł to wszystko biskupowi, kiedy wysypał te róże na podłogę, zobaczył że nagle wszysycy przed nim padają na kolana.... (what the fuck?) Lekko zdezorientowany, nie wie co się dzieje, patrzy na swoje ubranie i to co mu się tam odbiło to właśnie ten wizerunek Matki Boskiej z Guadalupe który oglądać można do dzisiaj w bazylice. ;)

Są różne poglądy na temat autentyczności, czy jest to ściema czy nie, tego nie wiem. Ale badali obraz nawet naukowcy NASA i to co jest stwierdzone:

1) Analizy nie odnalazły „śladów pędzla, ani świadectw, by tkanina została zagruntowana”

2) "Według badaczy przeprowadzających dalsze ekspertyzy w namalowanych źrenicach Matki Bożej występuje zjawisko potrójnego odbicia właściwe jedynie źrenicom organizmów żywych, a krzywizna wizerunków postaci w obu oczach (przy 2500-krotnym powiększeniu dostrzeżono ich 12) odpowiada krzywiźnie rogówk ludzkich"

3) Obraz określany jest mianem "nieustającego cudu" z racji na fakt, że indiańskie płótno na którym powstał obraz płótno z agawy: jest w stanie przetrwać najwyżej 15- 20 lat max. Po tym czasie ulega biodegradacji. Natomiast wizerunek Maryi istnieje co najmniej od 1649 roku

Cud po cudzie. Matka Boska z Guadalupe w Meksyku jest wszędzie, w każdym mieście, na każdym meksykaninie gdzieś ona jest, na łańcuszkach, albo wytatuowana na piersi czy ręce. Obok sanktuarium jest mnóstwo straganów i bazarów z duperelami, a w każdym następnym straganie te same duperele. ;) Są koszulki z matką boską, są bryloczki, widziałem otwieracz do piwa z Jezusem, są różańce, są figurki, chusty, obrazy. Kiczu wszelkiej maści. Można również znaleść polski akcent, Jan Paweł II obecny na każdym straganie. Kochany tak samo jak u Nas, a myślę że może i nawet bardziej.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny blog podróżniczy. Meksyk jest wspaniały do podróżowania.

    Pozdrawiamy,
    Republika Podróży.

    OdpowiedzUsuń